środa, 15 grudnia 2010

Wzgórze

"Kilka lat temu dostalem nieoczekiwanie roczne stypendium naukowe w Irlandii. Mialem praktykowac w stolecznym szpitalu klinicznym. Poczatkowo żona nie chciala ze mna jechac, poniewaz nie wyobrazala sobie rezygnacji ze swojej pracy. Ja nalegalem ale ona nie ustepowala. Dochodzilo miedzy nami nawet do powaznych klótni. Do czasu, kiedy zonie przysnilo sie, ze wyjazd bedzie dla nas obojga wspaniala przygoda i nie pokrzyzuje jej planow zawodowych. Nie umiala mi jednak tego snu opowiedziec. Twierdzila, ze poprostu obudzila sie z przeswiadczeniem, ze bedzie dobrze i jedyne co pamieta, to polozony na wzgorzu dom, w ktorym mieszkamy w Irlandii. Nie wiedziala gdzie on sie nzajduje, opisala jednak jego wyglad. Dom zaczal jej sie snic niemal co noc. Przypisywalem to napieciu w jakim zyla i -prawde mowiac - jednym uchem sluchalem opowiesci o tym co znajduje sie w poszczegolnych pokojach. I chyba nie zauwazylem momentu, kiedy nocne majaki przekroczyly granice normalnosci. Sny zony mialy jakby swoj scenariusz. Doszlo do tego, ze rysowala plany domu i prosila mnie zebym wyrazal zgode na pewne konkrety w umeblowaniu. W konu polecialem do Dublina, zeby przygotowac nasz przyjazd. Zona musiala skonczyc projekt, nad ktorym pracowala. O dziwo, wcale nie byla rozczarowana, ze to ja wskaze dom, w ktorym przez rok bedziemy mieszkac. Powiedzila ze jet pewna mojego wyboru. Bylo to mile, ale chyba na wyrost, bo ja wogole na tym sie nie znalem. Na szczescie profesor ktoremu zawdzieczalem zaproszenie, polecil mi biuro wynajmu nieruchomosci, tam zas podano mi klka adresow. Pojechalem pod pierwszy na mojej liscie. Drzwi otworzyla mi mila starsza pani. Powiedziala, ze to dom nalezacy po jej dawno zmarlej siostry. Oprowadzila mnie po pokojach, upewnila sie cyz tez odpowiada mi umeblowanie. Zeszylimy na parter, by podpisac umowe najmu. Gdy czekalem na nia, bo zniknela w kuchni by zaprarzyc herbate, rozejrzalem sie po saloniku. Nad kominkiem wisial obraz przedstawiajacy typowy irlandzki krajobraz. Przez moment wydawalo mi sie ze zona cos podobnego widzila w swych snach ale zaraz przyszlo mi do glowy, iz to przeciez normalne, ze nad kominkiem wisi obraz. Kiedy po podpisaniu umowy konczylismy pic herbate stasza pani powiedzila, ze koniecznie musi mi cos wyznac, bo uczciwosc nie pozwala jej tego ukrywac. Okazalo sie ze wedlug niej dom od jakiegos czasu odwiedza duch kobiety. Staralem sie zachowac powage, wiec rzeczowo spytalem czyj to duch. Odpowiedziala, ze to napewno nikt z jej rodziny. Pocieszylem ja zatem, ze to mi nie przeszkadza. Zona byla tak przejeta wyjazdem, ze nie wspomnialem jej o tej histroii. Tym bardziej, ze nie wierzylem w duchy. Stracilem jednak pewnosc zdeklarowanego materialisty, gdy zajechalismy przed wynajety dom. Otoz zona na jego widok krzyknela zdumiona: "To on! To on mi sie snil! Pamietasz? Opisywalam ci go! " A za chwile w drzwiach stanela gospodyni spojarzla na moja zone i zanim osunela sie z wrazenia na schody wyszeptala" To pani chodzila po tym domu! To panią widywalalm!" Wszyscy troje bylismy mocno zbici z tropu. To zdarzenie nie zmienilo jednak naszych planow. Dom z duchem mojej zony okazal sie miejscem w ktorym bylismy bardzo szczesliwi i nadal wracamy czesto do niego wspomnieniami."

Hotel

Pewnego burzliwego popołudnia rodzina Kowalskich wybierała się właśnie nad morze. Przez pierwsze kilometry pogoda im nie sprzyjała ale w radiu mówili, że nad morzem panują upały. Po kilku godzinach zaczęła narastać wielka mgła i burza się rozwijała. Warunki panujące na dworze były bardzo niebezpieczne do jazdy samochodem. Rodzinka postanowiła zatrzymać się w pobliskim pensjonacie. Był to stary wielki dom obrośnięty bluszczem, ale nie było niczego innego w pobliżu i Kowalscy zostali bez żadnej innem możliwości przenocowania. W środku było ciemno i pusto. Paliły się świece. Zza drzwi wyszedł właściciel i powiedział, że przez burze odłączyli im prąd. Był to stary, lekko przygarbiony mężczyzna. Kowalscy wybrali pokój i udali się na górę. W środku nocy najstarszego syna - osiemnasto letniego Michała i jego meme obudził czyjś płacz. Powoli i ostrożnie ze świecami w rękach udali się w strone dochodzącego odgłosu. Byli już bardzo blisko ponieważ płacz się nasilał. W końcu staneli przed toaletą. Wystraszeni ale i zarazem pochłonięci ciekawością wsuneli się delikatnie w otwór, który zostawiły za sobią otwarte drzwi. Nad umywalką, przed lustrem stała kobieta. Była bardzo smutna i płakała co chwile smarkając nos i ocierając ze zmęczonej twwarzy gorzkie łzy rozpaczy. Michał zapytał spokojnie: -Kim pani jest? Dlaczego pani płacze? Ona szlochając nadal odpowiedziała mu: -Dokładnie rok temu w tym pensjonacie, nad tą umywalką, przed tym lustrem moja mała córeczka podcieła sobie żyły i zginela na miejscu. Najgorsze jest to, że ja nawet nie wiem jaki był powód jej samobójstwa... Było jej źle ze mną? Traktowałam ją jak księżniczkę, byłyśmy razem szczęśliwe, a teraz moje życie to jedno wielkie ziarnko gorczycy... Wzruszona mama Michała rzekła: -Wszystko się ułoży, prawdą jest że co się stało to się nie odstanie ale niech się pani nie martwi. Całe życie przed panią i nie można tego zaprzepaścić i utopić wszystko w gorzkich łzach... Po czym zostawili kobiete samą i udali się do swojego pokoju. Płacz ucichł. Nad ranem zadzwonił budzik. Trzeba ruszać krzyknął tata. Wszyscy się zerwali z łóżek, załatwili swoje potrzeby i już po zaledwie kilkinastu minutach siedzieli w samochodzie. Burza się skończyła. Wakacje spędzili wesoło. W drodze powrotnej postanowili, że przywiozą jakiś upominek kobiecie z pensjonatu na pocieszenie. Gdy przejezdżali obok minionego miejsca niczego tam nie zauważyli. Pojechali więc to pobliskiej wioski czegoś się o tym domu dowiedzieć. Ludzie opowiedzieli im, że dokładnie rok temu wszyscy domownicy oraz obsługa zostali zamordowani przez roztargnioną matkę... Od tej pory budynek wyburzono a po kobiecie nie zostało ani śladu...

Rodzeństwo

Pewna rodzina kupiła sobie dom na odludziu tuż obok obfitego w drzewa lasu. Rodzice pracowali w szpitalu na nocną zmianę więc zostawili Anię i Ptotrusia samych w domu. Pewnej nocy gdy rodzice jak zawsze wyszli do pracy Ania usłyszała jakieś szmery dochodzące z piwnicy. Ponieważ była nieustraszona i ciekawska postanowiła sprawdzić co się tam dzieje. Piotruś jej nie pozwalał ponieważ miał dopiero 5 latek i bał się sam zostać na górze w domu. Ania powiedziała mu żeby poszedł z nią i poczekał przed drzwami piwnicy. Ostrożnie zeszła w podziemia i zaczęła iść w stronę szmeru. Gdy było już bardzo blisko usłyszała krzyk swojego braciszka i w tym samym momencie zatrzasnęły się drzwi piwnicy ze strasznym chukiem. Dziewczynka szubko pobiegła na górę. Jednak nie mogła wyjść bo drzwi były zabarykadowane od zewnątrz. Nagle krzyk jej brata nagle się urwał i usłyszała jakby ktoś wchodził na górę jej domu. Dziewczynka postanowiła wyjść przez okno znajdujące się wysoko w ścianie. Niestety nie dosięgnęła więc podstawiła sobie worki z psią karmą którą ponoć Pioruś dokarmiał bezdomne psy. Ania szybko wyszła przez okno i czym prędzej pogramoliła się do okna w kuchni. Panowała tam przerażająca atmosfera. Dziewczynka zobaczyła ślady krwi na podłodze. Była przekonana że ktoś z zimną krwią zamordował jej braciszka i wciągnął zwłoki na górę do pokoju. Wzięła z kuchni największy nóż i po cichu weszła po schodach. Ku jej zdziwieniu na górze w pokoju leżały zwłoki jakiegoś obcego człowieka z poderżniętym gardłem. Ania usłyszała kroki za plecami. Gwałtownie się odwróciła i zobaczyła zwojegoo dziwnie uśmiechniętego braciszka. Dziewczynka zaczęła się cofać lecz niestety potknęła się o zwłoki mężczyzny i upadła na ziemię. Piotruś powoli się do niej zbliżał. Wyciągnął za pleców nóż. Ania nie miała już żadnej drogi ucieczki. W końcu Piotrek ją dopadł i posiekał na drobne kawałeczki. Jej zwłoki schował do worku z psiej karmy. Gdy rodzice wrócili z pracy zastali złoki martwego męszczyzny w pokoju dzieci. Piotruś siedział w koncie kuchni i cały się trząsł. Opowiedział wszystko matce. Dodał takrze że Anię uprowadził inny mężczyzna. Dopiero po 3 miesiącach rodzice znaleźli rozkładające się zwłoki Ani w worku po psiej karmie. Znaleźli również inne dzieci poćwiartowane w innych workach. Kiedy policja przeszukiwała piwnicę znaleźli przyczynę szmerów. Była nią małą dziewczynka którą Piotrek nie zdąrzył poćwiartować. Związał ją i zamknął w wielkim kartonowym pudle zapominając o niej zupełnie. To właśnie jej ojciec przyszedł jej szukać do ich domu. Gdy rodzice wyszli z piwnicy Piotruś ich pozabijał. Nie wiadomo jak tego dokonał ale wymordował tez 3 policjantów przeszukujących piwnice. Nigdy tego nie udowodniono lecz mówiono że był dzieckiem szatana. Od tamtej pory nikt więcej go już nie widział. 

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Przyjaciele

Rodzice Katie kupili jej mały domek za miastem. Byłato nagroda za zdaną bardzo dobrze maturę. Katie była bardzo szczęśliwa i postanowiła urządzić tak zwana parapetówę. Zaprosiła 6 swoich najbliższych znajomych: Lynell, Lilly, Christinę, Ashley, Marka i Toma. Do około 2 w nocy bawili się, a później postanowili iść spać. Dziewczyny spały w jednym pokoju, a chłopcy w drugim. Towarzystwo było bardzo zmęczone, więc od razu zasnęli. Jednak po godzinie Katie zbudziło stukanie. Obudziała spiącą obok niej Lynell i razem postanowił sprawdzić, co wywołuje hałas. Jednak w ciemnościach nic nie mogły dostrzec. Nagle Lynell spostrzegła, że cos porusza się na balkonie. Dziewczyny były zbyt wystraszone, zeby ta, pójść, więc pospiesznie obudził chłopców i reszte dziewczyn. Chłopcy wzieli noże i wyszli na balkon, jednak COŚ zniknęło. Mimo wszystko każdy się bał i postanowili już nie spać. Siedzieli w pokoju dziewczyn i nasłuchiwali. I tym razem coś zaczęło stukać, ale o wiele głosniej. Chłopcy znów zakradli się na balkon i ujrzeli wysoką postać odwrócona do nich tyłem. Dziewczęta postanowił zadzwonić na policję, a chłopcy nadal obserwowali postać. Gdy przyjechała policja postać zniknęła, więc policjanci postanowili przeszukać dom. Nagle jeden z nich podszedł do przyjaciół i powiedział:
- Mieliście duże szczęście, bo owa postać nie była na balkonie, ale... w domu. W oknach balkonu widzieliście jej odbicie...
I pokazał im zakutego w kajdanki wysokiego mężczyznę

Sen

Zaczynała się jesień. Liście dawno opadły już z drzew zasypując całe drogi. Działo się to we wsi. Prawie 60 lat temu. W dużym gospodarstwie znaleziono całą rodzinę. Nieżywą. Wszyscy mieli kompletne ciała, ale podcięte gardła. Jedynie jedyna córka nie miała głowy. Nie wiadomo, kto lub, co zabiło całą rodzinę. Ani co się stało z głową dziewczyny. 60 lat później wprowadziła się do domu rodzina. Także z jedną córką. Mieszkali oni w domu przez tydzień. W ciągu tego tygodnia nic się nie działa. Aż do czasu. Dziewczyna budziła się po nocach cała zalana potem. Rano opowiadała rodziną, że śniła się jej dziewczyna bez głowy w balowej sukni i zaczyna ją gonić, z gdy ją dopada próbuje wyrwać głowę. I gdy się jej to udaje dziewczyna się budzi. Rodzice zignorowali to, gdyż twierdzili, że to tylko sen. 22 lutego rodzice wybrali się na wieczór do teatru zostawiając Kasie samą w domu. Dochodziła 22.00. Niespodziewani ktoś zapukał. Kasia zeszła żeby otworzyć. Na progu zobaczyła dziewczynę w śnieżno białej sukni. Lecz gdy spojrzała n jej twarz wrzała z przerażenia. Kobieta nie miała twarzy. Nie miała głowy…. Kasia zaczęła wrzeszczeć. Wbiegła po schodach na górę i schowała się w szafie. Coś zaczęło ja szturchać z boku. Spojrzała w bok i z hukiem wybiegła z szafy. Obok niej leżała wiercąca się głowa. Wpadła na bezgłową kobietę i upadła na ziemię. Kobieta pochyliła się nad nią i zaczęła poruszać jej głową na wszystkie strony… Rano, gdy wrócili rodzice znaleźli swoją córkę leżącą na białym dywanie nasiąkniętym krwią. Dziewczyna leżała bez głowy…

Zabawa

Pewnego zimowego dnia państwo Starszyńscy pojechali do domu diecka z zamiarem zaadoptowania córki.Najpierw było wszystko w porządku, ale później zaczęło się znęcanie nad dzieckim. Wczesną wiosną przyszywani rodzice udusili córkę.Ciała dziewczynki nie zakopali w ziemi i nie urządzili pogrzebu...zwłoki wrzucili do studni. Zdenerwowany duch dziewczynki nagrał kasete RING każdy kto ją obejrzał po siedmiu dniach umierał . Dziennikarka napaliła się, żeby dowieść dlaczego tak jest. Kobieta zabroniła swojemu synowi ruszać kasetę. Kaseta nie była podpisana. Chłopiec włączył ją z myślą, że jest to jedna z kaset, które nagrywał z mamą w dzieciństwie. Włączył ją, ale praktycznie nie oglądał, bo odrabiał lekcje. Ale jedno zerknięcie wystarczyło...Po siedmiu dniach telewizor sam się włączył, zaczęła tryskać z niego woda i wyszła z niego diewczynka. Podeszła do chłopca i zamordowała go. Kiedy wróciła matka chłopca (dziennikarka) Była przerażona.Po kilku dniach dowiedziała się gdzie mieszka matka dziecka.Pojechała do jej domu. Matka na początku nie chciała się przyznać, ale później powiedziała gdzie są zwłoki dziewczynki. Kobieta wydostała ciało dziecka ze studni i zrobiła pogrzeb.Myślała, że historia się skończy jednak nie... dziewczynaka nadal uśmiercała ludzi. Po kilku dniach dziennikarka stwierdziła, że nie ma dla kogo żyć i włączyła kasetę. Kiedy po siedmiu dniach telewizor bsam się włączył, wyszła z niego dziewczynka. Jednak odrazu nie zabiła dziennikarki.Patrzyły sie na siebie. Po chwili kobieta zapytała .:Dlaczego zabijasz ludzi? Dzieckom opowiedziało jej,że kiedy była mała wszyscy się nad nią znęcali i to jest zemsta... Podeszła do kobiety i zabiła ją. Kaseta istnieje do dziś . Może trafić też do ciebie...

Gra w karty

Ania i Gabrysia byly normalnymi siostrami. Ania byla starsza Gabi mlodsza. W sylwester, jak wiekszosc rodzicow i rodzice dziewczynek zostawili swoje dzieci same. kiedy rodzice juz wyszli dziewczynki ukladaly sie powoli do snu. Nagle ktos gwaltownie zapukal do drzwi.... Ania w strachu otworzyla drzwi. Stal przed nią wysoki, mily pan. Dziewczynka poczula ulge. - Chcecie moze zagrac ze mna w karty? Dziewczynki nie mialy nic lepszego do roboty wiec sie zgodzily. -tak prosze wejdz. Gracze wygodnie rozsiedli sie przy stole i zaczeli grac. Gabrysi niechcący wypadla Dama Pik.... . Schylila sie po nią a wtedy zobaczyla cos stasznego... Owy mężczyzna mial nogi konia! Pobiegla czym predzej do sasiadki. Byla to mila 30 letnia kobieta. Po 5 minutach przyjechala policia. Po mezczyznie nie bylo śladu, wszedzie bylo mnustwo krwi... na scianie bylo wypisane krwią: URATOWALA CIE DAMA PIK!!!